sobota, 23 kwietnia 2016

W sieci kłamstw - rozdział 6.

Sting zaprowadził mnie do swojego pokoju i bezceremonialnie popchnął na łóżko. Upadłem na plecy. Nie miałem siły, a w głowie nadal mi porządnie wirowało. Pragnąłem tylko jednego – zasnąć. Powoli zapominałem, gdzie jestem, w takim stanie upojenia alkoholowego się znajdowałem.
Zamknąłem oczy, gotowy udać się do krainy Morfeusza, a wtedy poczułem, że ktoś wkłada ręce pod moją koszulkę. Odtrąciłem tę dłoń, ale to nie powstrzymało natręta, wręcz przeciwnie.
- Um… Gray, przestań – wymamrotałem niepewnie, tracąc poczucie czasu i sytuacji.
- To nie Gray – syknął ktoś.
Zaskoczony, z powrotem uchyliłem powieki.
- Sting, no tak. – Uderzyłem się otwartą dłonią w czoło. – Wybacz, nadal jestem pijany i ledwo kontaktuję – wymamrotałem.
- Widzę – wymruczał, kładąc rękę na moim kroczu.
- C – co ty…? – Przetoczyłem się na bok, byle z dala od niego.
Przeklęte zwiotczałe kości najebanego człowieka nie pozwalały mi wstać. W jednej chwili blondyn znalazł się przy mnie, brutalnie wpychając język do moich ust. Wydałem z siebie zduszony jęk, bezskutecznie próbując go odepchnąć.
- Kręcisz mnie, Natsu – wyszeptał gorączkowo, usiłując zerwać ze mnie koszulkę.
- Zostaw to, kurwa mać – warknąłem, nie zaprzestając prób wyswobodzenia się.
- Natsu – powiedział ostrym tonem, więc się zamknąłem. – Oddaj mi się.
- Chyba sobie kpisz. – Popatrzyłem na niego jak na idiotę, a przynajmniej chciałem tak popatrzeć. Nie widziałem wyraźnie. Obraz rozmazywał mi się przed oczami, a panika narastała. Chciałem wytrzeźwieć, ale ciało odmawiało mi posłuszeństwa.
- Oddaj mi się, albo Grayowi znów stanie się krzywda. I tym razem przestanę się hamować – warknął, wręcz wściekły przez moje marne próby oporu.
Zapadła cisza, przerywana jedynie przez nasze głośne oddechy. Wiedziałem, że nie żartuje, na tyle zdążyłem już go poznać. Uderzył w czuły punkt, cholera, i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. 
- Widzę, jak na niego patrzysz i szlag mnie trafia, bo nie jesteś w stanie NA MNIE spojrzeć w ten sposób – odezwał się, kiedy nie odpowiedziałem. – Dlatego nie zawaham się zajebać go na miejscu, byle tylko mieć szansę cię zdobyć... choćby i siłą. Jasne?
Odetchnąłem głęboko, próbując jakoś przyswoić nowe informacje, ale tym stanie nie było to łatwe.
- Zrób to ze mną, Natsu. – Przejechał językiem tuż przy moim uchu. Mimowolnie zadrżałem.
- Jeśli coś mu się stanie po tym jak… - Nie mogło mi to przejść przez gardło, musiałem jednak przez chwilę zagrać na czas.
- Dam mu spokój, jeśli tylko się zgodzisz – zapewnił mnie. Brzmiało to przekonująco. Szlag, byłem tak nawalony, że jakby mi ktoś powiedział, że widział jednorożca, to brzmiałoby to przekonująco.
Szarpnąłem się, co mi w niczym nie pomogło. Myśli galopowały w głowie jak szalone. Nie chciałem się zgadzać, ale jeśli Sting naprawdę skrzywdzi Graya? Podobno już kiedyś Fullbuster leżał przez niego w szpitalu. Poza tym byłem pewien, że ten stosunek miał być jakimś rodzajem zemsty - blondyn chciał mnie mieć, zanim zdobędzie mnie Gray. Co miałem zrobić? Nie wiedziałem.
Gdy byłem zajęty rozmyślaniem na ten temat, Sting – nie tracąc czasu – rozebrał mnie do samych bokserek. Zacisnąłem zęby, próbując uspokoić łomot serca i wirowanie w głowie.
Blondyn niespokojnie wodził językiem po mojej klacie, czasami przygryzając sutki. Zacisnąłem palce na prześcieradle, gdy zaczął masować moją męskość przez materiał spodni w celu pobudzenia jej. Co zresztą nie było trudne, cholera. Jeszcze lepiej…
Zamruczał, wyraźnie zadowolony.
- Jesteś idealny – szepnął, wbijając zęby w moją szyję.
Syknąłem, ledwo powstrzymując chęć przyjebania mu budzikiem (stał najbliżej, więc…). Szarpnąłem się mocno, w geście protestu.
Musiał mi się na chwilę urwać film, bo następne, co pamiętam, to to, że chłopak przekręcił mnie na brzuch, uprzednio zsuwając ze mnie bokserki. Sam był już całkiem nagi.
- Musisz się rozluźnić, inaczej będzie bolało – pouczył mnie, na co automatycznie się spiąłem.
Jęknąłem głośno. Rozluźnić się, taak? Łatwo, kurwa, powiedzieć.
- Nie... nie chcę - zaprotestowałem słabo i spróbowałem znowu przekręcić się na plecy. Szelce waliło mi w piersi jak szalone.
- A zresztą… jebać to – powiedział po chwili i zaśmiał się głośno.
Ledwo powstrzymałem krzyk, kiedy poczułem go w sobie. Uniosłem się na przedramionach, usiłując pohamować łzy cisnące mi się do oczu na wskutek gwałtownego bólu, który zalewał mnie falami, mieszając się z rozkoszą. Co się ze mną działo?! Nie chciałem tego cholernego seksu!
Moje krótkie jęki przeplatały się z jego głośnym sapaniem. Ugryzł mnie w ramię, po czym dodatkowo wzmocnił ruchy.
Zacisnąłem palce na pościeli i przygryzłem wargę, chcąc stłumić wszelkie dźwięki, wydobywające się z gardła – co oczywiście się nie udało.
Po kilku minutach poczułem, że jestem blisko osiągnięcia spełnienia, więc uniosłem się wyżej, ciężko dysząc. Wtedy opuścił moje ciało i spuścił się na pościel. Ja zrobiłem to samo, dosłownie chwilę po nim.
Wkurzony na swoje ciało - za tak gwałtowne reakcje – i na Stinga – odpowiedzialnego za owe gwałtowne reakcje mojego ciała – przetoczyłem się na bok i spróbowałem uspokoić oddech. Natomiast on sam wziął prześcieradło i wrzucił je do kosza na brudy, a potem wrócił do łóżka, kładąc się przy mnie. Udałem, że już śpię. Nie chciałem z nim rozmawiać, ani na niego patrzeć, więc tak było prościej.
Objął mnie w pasie, jednocześnie muskając wargami moją szyję. Cholera jasna, mógłby dać sobie na wstrzymanie. Przejechał palcami wzdłuż mojego podbrzusza, a potem krocza, przyciskając swoje ciało do mojego.
- Nadal cię pragnę – wymruczał, bawiąc się moimi włosami.
Szlag by to… Niby przypadkiem dźgnąłem go łokciem w żebra, zmieniając pozycję. Zaśmiał się cicho, po czym wtulił się we mnie i pozostał tak – bynajmniej dopóki naprawdę nie zasnąłem.




No dobra, po kilku przeróbkach wreszcie dodałam rozdział xd
Pod ostatnim potem Izumi pytała, które to moje trzecie opowiadanie. Otóż chodziło mi o to, że zaczęłam trzy nowe, których jeszcze nie opublikowałam, bo najpierw chcę dodać to do końca... i oczywiście więcej dopisać do nowych "dzieł", żeby potem mieć co wstawiać. Po prostu staram się pisać teraz jak najwięcej, bo może się zdarzyć, że tej weny zabraknie... a tego bym nie chciała, skoro już wróciłam do pisania XD

4 komentarze:

  1. No nie! Nie wierzę! Natsu się zgodził! WTF?! Jak mogłeś, Różowiasty, co? Byłam pewna, że będziesz bronił swojej cnoty, a ty w tak łatwy sposób uległeś! No hej! Trza było chwycić ten budzik i pieprznąć nim w głowę Stinga! No ja nie wierzę! Emocje we mnie buzują i jestem wściekła z takiego obrotu spraw! No kurde, no! Ufffff!!! Dobra, już się uspokoiłam i teraz mogę podejść do notki na chłodno. Rozdział fajny, ale za krótki jak dla mnie i był moment, w którym zmieniłaś narrację na trzecioosobową, przez co pogubiłam się i musiałam wrócić raz jeszcze do tego akapitu. Co więcej? Weny dla Ciebie i rozdziałów dla nas :).

    Pozdrawiam,

    Twoja R ♥.

    Ps. I pisz, pisz, skoro wena, czas i chęci są, bo u mnie to drugie ostatnio strasznie kuleje...

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście dałam wtrącenie trzecioosobówką, mój błąd. Teraz wszystko piszę w trzeciej osobie, więc po prostu się machnęłam przy poprawkach... ale już to zmieniłam XD"
    Poza tym Natsu nie tyle się zgodził - ile był tak pijany, że nawet nie bardzo myślał nad tym, że powinien się bardziej bronić :v Co prawda miałam zmienić tą akcję, ale... tak mi jakoś przypasowało, że zostawiłam xd
    I jasne, że będę korzystała z tej weny, dopóki mogę i chcę, bo później może być z tym wszystkim cienko :D
    ~Misuzu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Mizusu, nawet pijany Natsu spokojnie mógł ścisnąć poślady i przeszkodzić w niecnych zamiarach Stingowi :D. Pomijam, że uwielbiam ten duet, ale tu w końcu ma być Gratsu, które kocham ponad życie!

      Ściskam!

      Usuń
  3. Ciekawie nie powiem :) podobało mi się. Jestem praktycznie pewna ze jeszcze troche i Gray sie tam wpierdoli bo chyba ogarnie dlaczego Natsu nie bylo na ławeczce :)rozdział naprawde fajny :)
    Co do nowych blogów :) jestem ich ciekawa. A możesz zdradzić z jakimi paringami? ^_^
    Pozdrowionka i Weny (mimo, że ją teraz masz to jednak jej chyba nigdy nie za wiele )

    OdpowiedzUsuń